Po tym jak napisałam cały felieton z przymrużeniem oka, dlaczego TikTok to „zło”, sama zarejestrowałam się w tym serwisie internetowym jako kasia.kowalewska.autorka
TikTokowe reelsy to zupełnie inna para kaloszy. Przykłady? Choćby filmiki z polskimi nastolatkami, z których nie rozumiem ani słowa. Więcej? TikTok chętnie udziela rad, jak spać, by nie zaatakowały nas potwory, jak zrobić zajączka z nawilżanej chusteczki, masaż jaszczurce albo wyjaśni, w jaki sposób lać wodę do tacki na lód. Sensowny okazał się dla mnie dopiero pięćdziesiąty filmik z facetem, który opowiada o życiu w Chorwacji, choć nigdy tam nie byłam. – pisałam w felietonie dla Grodziskiego Pisma Społeczno-Kulturalnego „Bogoria” w tekście zatytułowanym „Jak zrobić masaż jaszczurce”.
W tekście przyznawałam, że TikTok to platforma dla odważnych, bo, jak wynika z przytoczonego fragmentu, można się po nim spodziewać absolutnie wszystkiego i odnieść wrażenie, że czym głupszy filmik, tym ma większe zasięgi.
Jednak ponieważ jestem ciekawa nowych doświadczeń, a ponadto od ponad dwóch lat prowadzę kolumnę w przywołanym wyżej piśmie, zatytułowaną „Cóż tam pani w internecie”, zaryzykowałam i od kilku miesięcy jestem posiadaczką konta na TikToku kasia.kowalewska.autorka , na które serdecznie zapraszam.
Znajdziecie tam scenki z mojego pisarskiego życia, z mojego magicznego pokoju, w towarzystwie mojej psiej asystentki Szyszki.
Tymczasem odkąd algorytm mnie poznał, proponowane przez serwis filmiki wcale nie są już takie złe. Przeciwnie! Nie raz łapię się na tym, że od pół godziny scrolluję podsyłane przez platformę propozycję, a na dobre, bo na ponad 2 godziny, poddałam się oglądaniu skeczy z Saturday Night Life, które i Wam gorąco polecam, jeśli lubicie się pośmiać.
Dolny Śląsk to mój ulubiony region Polski, do którego wracam co najmniej dwa razy do roku. Jest nie tylko piękny i zachwyca górskimi krajobrazami, ale jest też pełen tajemnic i ruin zamków i pałaców, które uwielbiam eksplorować w poszukiwaniu zagadek przeszłości.
Sylwia Winnik i jej ludzie co roku zapraszają do Ząbkowic na prawdziwą ucztę literacką. Organizowany przez nich festiwal literacki jest dopięty na ostatni guzik. Autorzy, których co roku stawia się mnóstwo, mają okazję spotkać się z czytelnikami, blogerami, a także porozmawiać w kuluarach z dawno niewidzianymi pisarskim przyjaciółkami i przyjaciółmi. Czytelnicy mogą zaś spotkać się z ulubionymi autorami, zdobyć ich autograf, dedykację do książki, a następnie napisać na swoich blogu czy w mediach społecznościowych kolejną recenzję, które my, pisarze, tak lubimy czytać.
Wydarzenie obfituje także w spotkania autorskie, panele tematyczne i występy artystyczne. W tym roku mogliśmy posłuchać pięknych piosenek ze znanych musicali opartych na książkach, choć spotkanie z autorem komedii kryminalnych Alkiem Rogozińskim spokojnie można uznać za stand-up, a więc też swego rodzaju występ. Było bardzo śmiesznie. Alek został oficjalnie moim niedoścignionych wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o spotkania z czytelnikami.
Nie pozostaje nic innego, jak podzielić się zdjęciami z tego kapitalnego wydarzenia i wyczekiwać przyszłorocznej edycji!